O Matko, Polko! - wywiad z Sylwią Chutnik, prezeską Fundacji Mama

   Wstecz

O kobiecie w ciąży jako dobru wspólnym, problemach matek w pracy oraz o tym, gdzie z wózkiem nie da się wjechać z Sylwią Chutnik, prezeską Fundacji MaMa rozmawia Małgorzata Szuleka.  

MSz: Ciężko jest być matką w Polsce?

SCh: To oczywiście zależy od tego o jakiej sytuacji mówimy. Nasza Fundacja wydała ostatnio antologię „Co to znaczy być matką w Polsce”, w której prezentujemy jedenaście historii matek. Są wśród nich relacje matki samotnej, matki żyjącej na wsi, matki lesbijki, matki dziecka niepełnosprawnego. Z tych historii można wywnioskować, że trudno jest być matką w Polsce.  

MSz: Dlaczego?  

SCh: Powodów jest wiele. Począwszy od codziennych kłopotów logistycznych. Jest mnóstwo miejsc nieodpowiednio dostosowanych, do których matki z wózkiem nie mogą się dostać. Następnie brak zainteresowania ze strony władz lokalnych sytuacją matek. W wielu sytuacjach matki pozostawiane są same sobie. Skończywszy na mało wydajnym systemie opieki socjalnej. Nie chcę wyjść na marudę, ale zadaniem organizacji pozarządowych jest właśnie marudzenie. W ramach działalności Fundacji staramy się z tymi problemami walczyć.  

MSz: Matka Polka zachodzi w ciążę i co dalej? Jak traktuje się w Polsce kobiety w ciąży?  

SCh: Przede wszystkim kobietę w ciąży traktuje się w Polsce jako dobro wspólne. To znaczy, że mało kto czuje się zażenowany podejściem do kobiety w ciąży i wypytaniem jej o płeć dziecka, miesiąc ciąży czy dotykaniem jej brzucha. Traktuje się brzuch jako odseparowaną od matki kulę. Z drugiej strony, funkcjonuje ciągła społeczna kontrola np. w restauracjach zdarza się słyszeć głosy skierowane do kobiet w ciąży, dlaczego je pani jogurt?  

MSz: Ten kij ma dwa końce. Z jednej strony ciągle „kontroluje się” matki, z drugiej strony, kiedy naprawdę potrzebują pomocy większość udaje, że tego nie widzi.  

SCh: Tak, stąd nasza kampania „Odmienny stan, odmienne traktowanie” realizowana wspólnie z Polskim Towarzystwem Ginekologicznym. Ma ona na celu uświadomienie społeczeństwu, że kobieta w ciąży wymaga pewnego specjalnego traktowania. Nie dlatego, że jest to jej przywilej, tylko dlatego, że znajduje się w takim, a nie innym stanie.  

MSz: Nie jest to jedyna kampania prowadzona przez Fundację MaMa. Jakie są pozostałe?  

SCh: W tej chwili odbyły się już cztery edycje kampanii „O mamma mia, tu wózkiem nie wjadę!”. To od niej rozpoczęła się działalność naszej Fundacji. Z pozoru wydawać się może, że jest to dość banalna kampania. No, bo co to za kampania, która ma na celu zwrócenie uwagi, że w którymś miejscu w mieście są krzywe chodniki? Mimo to bariery architektoniczne są na tyle duże, że w miastach istnieje spora ilość miejsc, do których rodzice z dzieckiem w wózku nie mogą wejść. A to dlatego, że są za wąskie drzwi lub nie ma podjazdu lub w środku jest za mało miejsca, żeby móc wózkiem manewrować. W czasie piątej edycji chcemy zająć się problemami na dworcach PKP.    

MSz: Jaki jest odzew tych kampanii?  

SCh: Od kilku lat stale współpracujemy z Burmistrzem Dzielnicy Śródmieście w Warszawie. Przygotowywałyśmy opracowanie, które polegało na tym, że ulica po ulicy w Śródmieściu fotografowałyśmy miejsca, w których może być trudno przejść matce z dzieckiem. Następnie urzędnicy sprawdzali, do kogo dany miejsce należy i wystosowywali pisma do właścicieli każdego z tych miejsc z prośbą o przystosowanie danego fragmentu chodnika, schodów itp. Nasza praca jest konkretna, a jej efekty są coraz to bardziej widoczne.  

MSz: Kto jeszcze dołączył się do Waszych kampanii?  

SCh: Zgłaszały się do nas urzędy z różnych miast: Nowego Sącza, Zielonej Góry, Sieradza. Udzielałyśmy wtedy naszego poradnika „Miasto przyjazne matce”, w którym wskazywałyśmy na udogodnienia dla matek, które w urzędzie należałoby wprowadzić. Spotykałyśmy się również z prośbami z innych urzędów o przeprowadzenie w nich audytu pod kątem tego, jak przyjazne są matkom. Wielokrotnie słyszałyśmy głosy wielu osób pracujących w tych miejscach, które mówiły, że nigdy nie wpadłyby na to, żeby wprowadzać tego rodzaju rozwiązania.  

MSz: A jak matka Polka radzi sobie w pracy?  

SCh: O ile tą pracę w ogóle ma. Nie twierdzę, że jest to reguła. Ale często zdarza się tak, że w miejscach pracy tworzona jest negatywna atmosfera wokół matek. Spotykają się z komentarzami typu „no, znów wyszłaś o godzinę wcześniej”. W ramach działania Fundacji staramy się promować różne rozwiązania „promamowe” czyli np. elastyczne formy pracy: umowa zlecenie, umowa pracy na pół etatu. Mają one na celu połączenie możliwości zapewnienia mamom niezależności ekonomicznej oraz rozwoju zawodowego z możliwością opieki nad dzieckiem. Przy czym, należy zauważyć, że w Polsce prowadzi to do licznych nadużyć. Matkom niezwykle trudno jest potem porzucić ten system pracy i wrócić do pracy w wymiarze pełnego etatu.  

MSz: Zresztą sama formuła telepracy nie cieszy się wśród pracodawców popularnością. Z danych raportu „Diagnoza sytuacji kobiet na rynku pracy w Polsce” z 2007 r. wynika, że niespełna 1% pracodawców zaproponowało swoim pracownicom możliwość pracy w domu.  

SCh: Teraz te dane wyglądają trochę lepiej, ale dalej nie jest to na zadowalającym poziomie. Główny problem polega na tym, że pracodawcy często nie są świadomi tego, że mogą sugerować tego typu rozwiązania. Zresztą, wokół pracującej mamy narosło wiele stereotypów, które trzeba likwidować. Trzeba mieć świadomość, że matka małego dziecka jest dla pracodawcy problemem. Ale o tym należy umieć z pracodawcą rozmawiać i próbować znaleźć rozwiązanie kompromisowe, które będzie uwzględniało interesy obydwu stron.  

MSz: Bywa również tak, że matki świadomie rezygnują z przysługujących im ulg np. przysługującej im godziny w trakcie pracy na karmienie piersią.  

SCh: Tak, matki często nie upominają się o swoje prawa. Młoda mama, która wraca po urlopie macierzyńskim do pracy, często ma ambicję do tego, by zostać pracownikiem miesiąca. Innymi słowy chce pracować jeszcze wydajniej, po to by udowodnić, że macierzyństwo w żadnym stopniu nie przeszkadza jej w karierze. Poza tym z macierzyństwem związana jest bardzo duża sfera tabuizacji. O pewnych rzeczach przywykło się nie mówić. Ostatnio brałam udział w pokazie filmu „Obcy we mnie”. Po nim było spotkanie z przedstawicielką Fundacji Rodzić po Ludzku, która mówiła o skali problemu jakim jest depresja poporodowa. Zapada na nią co piąta kobieta po porodzie, przy czym w kobietach tkwi głęboki wstyd, żeby się do tego przyznać. Myślą, że są złymi matkami i że otoczenie ich nie zaakceptuje.  

MSz: Matki Polki są świadome swoich praw?  

SCh: Pierwszym hasłem naszej Fundacji było „Bo mama ma prawa!”. Spotykałyśmy się z dużym niezrozumieniem „Jak to? Nazywacie się MaMa? Tylko mama?”. Ludziom się wydawało, że w Polsce problemy mają różne grupy osób tylko nie matki. Problemy matek są jak widać specyficzne, a ich skala jest spora. Stąd właśnie trzeba o nich mówić. To nie jest epatowanie problemami tylko próby ich rozwiązania.  

 

Warszawa, 18 czerwca 2009 r.  

Fundacja MaMa powstała w czerwcu 2006 r. Działa na rzecz ochrony praw matek w Polsce. Na stronie www.fundacjamama.pl publikowane są wyniki z przeprowadzonych do tej pory kampanii. Na szczególną uwagę zasługuje akcja „Opowieści grozy”, która przedstawia przykłady rażącego naruszenia pracowniczych praw matek.

Komentarze do dokumentu:
Autor: Anna Spyra     Dodano: 2009-06-24 12:37:37
TreœÌ:
Jesli matki sa swiadome swoich PRAW to i tak ich prawa sa l ...
Dodaj komentarz

autor:



   Wstecz
Dodano: 2009-06-24 11:41:28    Modyfikowano: 2009-08-03 14:00:28