Komentarz do dokumentu: Zasady etyki lekarskiej (Orzeczenia)
Autor: Katarzyna Piątkowska Data dodania: 2008-05-24 06:27:29
23 kwietnia 2008 r. Trybunał Konstytucyjny ogłosił wyrok w sprawie dr hab. n. med. Zofii Sz. Trybunał Konstytucyjny uznał, że zakazywanie prawdziwych i uzasadnionych z punktu widzenia ochrony interesu społecznego wypowiedzi publicznych na temat działalności zawodowej innego lekarza jest nie zgodne z Konstytucją.
Sprawa doktor Zofii Sz. sięga roku 2001, kiedy to lekarka na łamach czasopisma „Angora” w przeprowadzonym z nią wywiadzie zakwestionowała metody praktykowane na oddziale dziecięcym Akademii Medycznej. Chodziło o zabiegi przeprowadzane u dzieci, które jej zdaniem nie służyły leczeniu, lecz badaniom naukowym a w dodatku dokonywano ich bez zgody rodziców.
Lekarskie sądy dyscyplinarne oraz Naczelny Sad Lekarski ukarały doktor Zofię Sz. za naruszenie zasad etyki zawodowej. W ocenie sądu wypowiedzi te, polegające na przedstawieniu niekorzystnej oceny zawodowej działalności lekarzy, spowodowały jaskrawe złamanie zasad etycznych. Naraziły lekarzy na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu. Doktor Zofia Sz. postanowiła skorzystać z przysługującego jej sposobu dochodzenia swoich praw i złożyła skargę do Trybunału Konstytucyjnego.
Dr Zofia Sz. argumentowała, że art. 52 kodeksu Etyki Lekarskiej, który brzmi „Lekarz powinien zachowywać szczególną ostrożność w formułowaniu opinii o działalności zawodowej innego lekarza, w szczególności nie powinien publicznie dyskredytować go w jakikolwiek sposób.”, a szczególności jego ostatni fragment, narusza wolność słowa i gwarantowane przez Konstytucję prawo do krytyki. Podniosła, że samorząd zawodowy nie może za swój główny cel uznawać obrony lekarza i jego zawodowego autorytetu przed wytykaniem mu jakichkolwiek błędów.
Trybunał Konstytucyjny po rozpoznaniu skargi orzekł, że art. 52 ust. 2 Kodeksu etyki lekarskiej w związku z art. 15 pkt 1, art. 41 i art. 42 ust. 1 ustawy z dnia 17 maja 1989 r. o izbach lekarskich w zakresie, w jakim zakazuje zgodnych z prawdą i uzasadnionych ochroną interesu publicznego wypowiedzi publicznych na temat działalności zawodowej innego lekarza, jest niezgodny z art. 54 ust. 1 w związku z art. 31 ust. 3 i art. 17 ust. 1 Konstytucji oraz nie jest niezgodny z art. 63 Konstytucji. Zaskarżony art. 52 KEL, zdaniem Trybunału, może być interpretowany w taki sposób, że zakazuje wyłącznie krytyki wygłoszonej publicznie i nieprawdziwej, bądź też prawdziwej, ale nieadekwatnej, co do formy lub treści w stosunku do postępowania innego lekarza oraz niepowiązanej z ochroną interesu publicznego.
Trybunał Konstytucyjny podkreślił, że dla niego istotne jest jednak to, w jaki sposób interpretują zaskarżone postanowienie orzekające sądy lekarskie. Z wypowiedzi Naczelnego Sądu Lekarskiego oraz sądów lekarskich wynika, że pojęcie "dyskredytowanie" w orzecznictwie tych sądów jest rozumiane, jako każda publiczna krytyka lekarza przez lekarza. W szczególności nie badają one prawdziwości stawianych zarzutów. Tak rozumiane postanowienie art. 52 KEL jest, zdaniem Trybunału, niezgodne z art. 54 ust. 1 w związku z art. 31 ust. 3 oraz art. 17 Konstytucji.
Jest to moim zdaniem słuszny wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Sprawa doktor Zofii Sz. stała się przedmiotem zainteresowania mediów i szeroko w nich komentowana, dlatego też podzielanie zdania TK odnośnie tej sprawy jest może mało oryginalne, gdyż trudno spotkać opinie krytykujące zapadły wyrok, ale podobne poglądy wyrażane przez rożne osoby na łamach prasy, telewizji są jednak moim zdaniem sygnałem, że regulacje odnośnie tego kręgu zawodowego wymagają pewnych zmian i wyjaśnień. Zapadły wyrok może sprawi, że lekarze będą rzetelniej wykonywać swój zawód, biorąc pod uwagę to, że środowisko, w którym pracują nie ma już „zamkniętych ust”.
Owszem jest to zawód, którego nadmierna i nagła krytyka może podważyć zaufanie pacjentów do lekarzy, co może prowadzić do bardzo niepożądanych skutków tak jak było to kilka lat temu w przypadku głośnej afery „łowców skór” w Łodzi czy nie tak dawno spadkiem przeszczepów po głośnym zatrzymaniu kardiochirurga Miroslawa G., ale może jedynie w taki sposób środowisko lekarskie poczuje się bardziej odpowiedzialne za życie i zdrowie, które każdego dnia powierzają im ich pacjenci. Dla lekarza wg mojej opinii najważniejszymi wytycznymi zachowań, działań nie powinny być wyznaczniki wskazywane przez wewnętrznie ustalane w zawodzie kodeksy, regulaminy, które zawsze może cechować niedoskonałość czy nie kompleksowość unormowań w nich zawartych, ale przede wszystkim dobro pacjenta i obowiązki wynikające z przysięgi Hipokratesa, która składali po zakończeniu studiów.
Wydaje się jednak, że środowisko lekarskie jest na tyle zamknięte, że mimo otworzonej mu przez Trybunał Konstytucyjny furtki na razie dość nie chętnie moim zdaniem będzie z niej korzystać. Zgadzam się, że nie można w sposób pochopny nieprzemyślany wyrażać krytyki o lekarzach, która może przynieść więcej szkody niż pożytku, ale każdy pacjent idąc do lekarza ma prawo do pewności, że lekarz będzie działał tylko dla jego dobra i kiedy zajdzie potrzeba to stanie w obronie jego praw a nie po stronie źle pojętej „solidarności zawodowej”. Wewnętrzne unormowania działalności zawodowej nie mogą prowadzić do jej hermetyzacji, w taki sposób, aby dochodzenie swoich praw, w tym przypadku praw pokrzywdzonych w wyniku leczenia bądź jego zaniedbań pacjentów, zamykało się za drzwiami izb lekarskich na wiele lat z nikłą szansą na uzyskanie sprawiedliwego wyroku.
Katarzyna Piątkowska, studentka III roku Zaocznych Studiów Administracji WPiA UW