Komentarz do dokumentu: Bezprawie normatywne (Orzeczenia)
Autor: Barbara Grabowska Data dodania: 2009-08-31 16:26:24
Prawny oraz pozaprawny wymiar uchwały z 20 grudnia 2007 r.
Przedmiotowa uchwała podjęta przez Sąd Najwyższy w składzie 7 sędziów w opinii publicznej funkcjonuje jako wypowiedź judykatury, która de facto wyłącza odpowiedzialność karną oraz dyscyplinarną sędziów orzekających na podstawie dekretu o stanie wojennym. Uchwała ta jest interesująca nie tylko z uwagi na swój polityczno-historyczny wymiar, ale także ze względu na wykładnię pojęcia bezprawności normatywnej, której dokonał skład podejmujący uchwałę. Stała się ona przyczyną kilku wypowiedzi doktryny na ten temat – w większości krytykujących ustalenia SN.
Uchwała została podjęta w wyniku postępowania dyscyplinarnego prowadzonego z inicjatywy Instytutu Pamięci Narodowej – Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach, który wystąpił o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku wobec „uzasadnionego podejrzenia popełnienia” przez niego zbrodni komunistycznej w związku ze stosowaniem podczas orzekania dekretu o stanie wojennym. Prezes SN odmówił przyjęcia wniosku jako oczywiście bezzasadnego. W wyniku zaskarżenia odmowy, Sąd Dyscyplinarny przekazał powiększonemu składowi SN zagadnienie prawne wymagające zasadniczej interpretacji ustawy.
Pytanie to zostało zadane w niezwykle specyficzny sposób:
„Czy oczywistym jest, że (…) (przy jednoczesnym braku regulacji niektórych podstawowych zasad prawnych) sąd rozpoznający sprawę o przestępstwo określone w dekrecie z dnia 12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym (…) był zwolniony z obowiązku respektowania:
1) daty wskazanej w organie promulgacyjnym (14 grudnia 1981 r.) jako dnia „prawnego ogłoszenia” tego dekretu,
2) normy art. 61 wymienionego dekretu w części nadającej mu moc wsteczną „od dnia uchwalenia”, a jeżeli tak, to na jakiej podstawie prawnej i w jakich okolicznościach?”
SN uznał, że zamieszczenie w pytaniu określenia „oczywiste” w odniesieniu do istnienia takich zwolnień, było w ocenie SN pewnym superfluum z uwagi na istotę sprawy, którą jest stan prawny z okresu stanu wojennego. Uznał zatem, że właściwym dla udzielenia odpowiedzi na tak postawione pytania będzie rozstrzygnięcie problemu zgodności obowiązującego wówczas prawa (dekretu o stanie wojennym) z ówczesną Konstytucją PRL oraz z wiążącymi Polskę w tamtym czasie umowami międzynarodowymi.
Konstytucja PRL a zakaz retroaktywności prawa
Sąd Najwyższy wskazał, że Konstytucja PRL nie regulowała problematyki publikowania aktów prawnych ani sposobu określania daty ich wejścia w życie. Sądy pod rządami Konstytucji PRL podlegały tylko ustawom (art. 62 Konstytucji PRL) oraz nie posiadały mechanizmów, które pozwalałyby im na sprawdzanie konstytucyjności ustaw czy dekretów. Skład orzekający do wniosku, że w Konstytucji RP nie było przepisu zakazującego uchwalenia retroaktywnych ustaw karnych (odpowiednika obecnego art. 42 ust. 1 Konstytucji), co wynikało także z tego, że zasada demokratycznego państwa prawa (z której wynika zasada lex retro non agit) nie należała do zasad zakotwiczonych w Konstytucji PRL z 1952 r.[1]
To ugruntowało Sąd Najwyższy w przekonaniu, że art. 3 ustawy o wydawaniu Dziennika Ustaw ani art. 61 dekretu o stanie wojennym nie były niezgodne z Konstytucją. Konstytucja ta nie mogła stanowić podstawy prawnej do zwolnienia sądów z obowiązku stosowania przepisów rangi ustawowej, nawet jeżeli naruszało to zasadę lex retro non agit[2]. Problem zgodności dekretu o stanie wojennym z umowami międzynarodowymi m.in. z Paktem Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966 r. został rozwiany przez SN argumentem, że Konstytucja PRL, podobnie jak w wypadku omawianej powyżej kwestii, nie zawierała regulacji odnoszącej się do „bezpośredniej mocy obowiązującej umowy międzynarodowej”. W ocenie Sądu Najwyższego sytuacja taka oznaczała co prawda, że ustawodawca „pośrednio” nie podzielał poglądów nauki o bezpośrednim stosowaniu norm prawa międzynarodowego[3], co nie zmienia jego zdaniem faktu, że retroaktywne przepisy karne nie naruszały porządku prawnego obowiązującego w PRL. Zdaniem Sądu Najwyższego było to konsekwencją m.in. art. 121 kodeksu karnego z 1969 r., który nie wyłączał możliwości uregulowania zasad odpowiedzialności karnej w innych aktach prawnych odmiennie od unormowanych w części ogólnej tego kodeksu, a więc także w art. 1 k.k. z 1969 r.
Powyższa argumentacja doprowadziła ostatecznie do uznania przez Sąd Najwyższy, że „z uwagi na brak mechanizmu prawnego umożliwiającego uruchamianie kontroli zgodności przepisów rangi ustawowej z Konstytucją PRL lub z prawem międzynarodowym sądy orzekające w sprawach o przestępstwa z dekretu o stanie wojennym nie były zwolnione z obowiązku stosowania przepisów (w tym przepisów retroaktywnych) rangi ustawowej.” W ocenie Sądu Najwyższego istniały zatem dwa powody, dla których sędziowie nie byli zwolnieni ze stosowania dekretu o stanie wojennym ponieważ, po pierwsze, zasada lex retro non agit nie była expressis verbis wyrażona w Konstytucji PRL, po drugie, nie istniał obowiązek bezpośredniego stosowania umów międzynarodowych.
„Pięć minut antyfilozofii antyprawa”
Z uzasadnieniem uchwały w całości nie zgadza się Jerzy Zajadło[4]. Jako podstawowy mankament dekretu o stanie wojennym świadczący o jego bezprawności, wskazuje szereg perturbacji związanych z wydaniem Dziennika Ustaw, w którym ogłoszony byłby dekret (wprowadzenie stanu wojennego z dnia 12 na 13 grudnia 1981 r., dekret został opublikowany w dzienniku z 14 grudnia 1981 r., druk dziennika rozpoczął się 17 grudnia 1981 r. przez co najwcześniej dotarł do adresatów 18 grudnia 1981 r.). Jego zdaniem należało w pierwszej kolejności ustalić rzeczywisty moment obowiązywania dekretu, a następnie odnieść się do problemu naruszenia zasady lex retro non agit oraz w konsekwencji nullum crimen, nulla poena sine lege poenali anteriora oraz określić charakter obowiązywania w polskim porządku prawnym MPPOiP w szczególności jego art. 15. Pomimo zamieszczenia takiego odniesienia w uzasadnieniu uchwały, jego „najwyższe zdumienie” budzi sposób dokonania tego odniesienia. Argumentację zawartą w uchwale oceniła jako „pseudopozytywizm próbujący po 20 latach transformacji ustrojowej udowodnić na siłę, że czarne jest białe, a białe jest czarne”.
W ocenie J. Zajadło Sąd Najwyższy próbuje bronić rzeczywistość prawną i pozaprawną PRL przy pomocy łączenia argumentów, których połączyć się nie da. Uznał, że SN odrzucił możliwość zastosowania wykładni przyjaznej prawom człowieka, co powoduje, że mamy zatem do czynienia z hybrydą prawniczą, którego efektem jest uznanie, że z dekretem o stanie wojennym „było wszystko w porządku” (zarówno w świetle prawa PRL jak i dzisiejszych standardów). Wyraża przy tym pełen brak zrozumienia dla traktowania porządku prawnego i pozaprawnego PRL „z całą powagą pozytywizmu prawniczego jako ideologii demokratycznego państwa prawa”, porównując retorykę uchwały do tej używanej w wyrokach sprzed 20 lat[5]. Trudno nie odnieść wrażenia, że Sąd Najwyższy stanął na stanowisku pozytywizmu prawniczego, z czym J. Zajadło się kategorycznie nie zgadza[6]. Tytuł jego glosy („Pięć minut antyfilozofii antypawa”) stanowi odwołanie do formuły Radbrucha, zgodnie z którą norma prawna może być zanegowana jeśli łamie podstawowe normy moralne, odmawiając jej tym samym „godności bycia prawem”. Można odnieść wrażenie, że uchwała Sądu Najwyższego nie podziela zapatrywania Radbrucha na prawo wychodząc z założenia, że sądy były zobligowane do stosowania dekretu o stanie wojennym pomimo możliwej ich sprzeczności z potocznie rozumianą sprawiedliwością.
Prawo karne a rozliczenia z przeszłością
Do uchwały z grudnia 2007 r. odniósł się także W. Kulesza, który na wstępie swojej opinii[7] ze stycznia 2008 r. poświęconej w całości tej uchwale, podkreślił, że taka jej sentencja oznacza, że „nie naruszali swej sędziowskiej powinności także sędziowie wydający wyroki skazujące oskarżonych o organizowanie w dniu 13 grudnia 1981 r. akcji strajkowych, w proteście przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. W. Kulesza próbował ukazać warunki, w których poziom bezprawia zawartego w prawie pozytywnym mógłby doprowadzić do uznania, że takie prawo nie wiąże sędziego w orzekaniu. Odwołując się do przywołanego już G. Radbrucha, uważa on, że pozytywizm nie jest w stanie o własnych siłach uzasadnić mocy wiążącej ustawy, ponieważ wychodzi z założenia, że dowodem takiej mocy obowiązującej ustawy jest już to, że posiadła ona moc zobowiązywania do postępowania zgodnie z nią.
Zwraca uwagę, że prawo powinno kreować bezpieczeństwo prawne, znajdujące się w hierarchii między celowością prawa a jego sprawiedliwością. Wskazuje jednocześnie, że kryterium tego z całą pewnością nie spełniał dekret o stanie wojennym. W jego ocenie nie ma bowiem bardziej jaskrawego naruszenia stanu bezpieczeństwa prawnego, a tym samym sprawiedliwości, jak naruszenie zasady lex retro non agit i uczynienie „dziś” (na mocy dziennika ustaw z 14 grudnia 1981 r.) karalnymi zachowań obywateli, które miały miejsce „wczoraj” (13 grudnia 1981 r.). Warunku te nie spełnia także formuła zawarta w art. 61 dekretu tworzące normę nakazującą stosowanie tego prawa jako wiążącego „z dniem ogłoszenia” a jednocześnie „z mocą od dnia uchwalenia” tj. od 12 grudnia 1981 r. Wskazuje, że taki poziom bezprawności stanowi sprzeczność prawa pozytywnego ze sprawiedliwością.
Odpowiedzialność karna sędziów nazistowskich
Analogiczną (aczkolwiek o znacznie większym ciężarze zarzutów stawianych sędziom) do sprawy będącej podstawą wydania uchwały I KZP 37/07 była kwestia odpowiedzialności sędziów wydających wyroki na podstawie ustawodawstwa nazistowskiego. Sąd Krajowy w Norymberdze w 1968 r. uznał, że sądy w czasach narodowego socjalizmu nie miały żadnej możliwości uchylenia się od stosowania m.in. ustawy „o ochronie niemieckiej krwi i czci”. Zawarte zostało w nim zdanie: „Sądy nie były wówczas ani uprawnione, ani zobowiązane aby badać stosowane ustawy z tego punktu widzenia czy pozostają one w zgodzie z Konstytucją i podstawowymi nakazami moralności. (…) Uprawnienie sądów do sprawdzania zgodności ustaw z konstytucją zostało w okresie narodowosocjalistycznego panowania przemocy odrzucone jako sprzeczne z pojmowaniem państwa i nie było także praktykowane odnośnie ustaw z tego okresu.” Sąd Krajowy stworzył zatem regułę mówiącą, że „sędziowska nieświadomość bezprawia czynionego w treści wydawanych wyroków skazujących wyłącza zamiar bezpośredni tych sędziów co do urzeczywistniania bezprawia.”
Stanowisko to, krytykowane przez część doktryny zostało zmienione przez Trybunał Federalny 1995 r., który stwierdził, że ściganie nazistowskich sędziów poniosło klęskę z powodu zbyt daleko idącego ograniczenia ich odpowiedzialności przy wykładni subiektywnych znamion sędziowskiego przestępstwa. Wskazano przy tym, że odpowiedzialność karna sędziego powstaje w wypadku świadczącego o samowoli oczywistego, ciężkiego naruszenia praw człowieka, które ma miejsce:
1. gdy sędzia „przekręca” ustawowy zespół znamion typu przestępstwa (wydaje wyrok skazujący oskarżonego, którego zachowanie nie wypełniło znamion czynu zabronionego);
2. gdy wymierza karę pozostającą w „nie dającej się znieść” nieproporcjonalności do czynu, za który skazuje;
3. gdy dopuszcza się ciężkich naruszeń praw człowieka poprzez „rodzaj i sposób” prowadzenia postępowania karnego przeciwko oskarżonemu.
W 1995 r. za zarzut stanowiący podstawę skazania sędziów uznano udział w przeprowadzeniu ustaw i zarządzeń tworzących narodowosocjalistyczny system prawa, co stanowiło współsprawstwo przy popełnianiu zbrodni wojennych i przeciwko ludzkości.
The Justice Case
Argumentów w dyskusji dostarcza przywołany przez Kuleszę trzeci proces norymberski (tzw. proces prawników lub sprawa sprawiedliwości[8]), który zakończony został skazaniem niemieckich sędziów za zbrodnicze stosowanie prawa[9]. Jako podstawę skazania przyjęto zasadę według której „wydawanie przez sędziów wyroków skazujących zgodnych z prawem powołanym za podstawę orzeczeń, uzasadnia ich odpowiedzialność karną, jeżeli skazania stanowią zbrodnie przeciwko ludzkości tj. prześladowania osób cywilnych z powodów politycznych, rasowych lub religijnych.”
W uzasadnieniu wyroku skazującego sędziów za wydawanie takich wyroków Trybunał stwierdził, że „trafna jest argumentacja oskarżonych iż niemieckie sądy w Trzeciej Rzeszy musiały postępować w zgodzie z niemieckim prawem, także wtedy gdy pozostawało ono w sprzeczności z prawem narodów” lecz jednocześnie zaznaczył: „takie ograniczenie nie wiąże Trybunału”.
Strzelcy przy murze berlińskim
Jako punkt odniesienia dla uchwały SN z grudnia 2007 r. zarówno W. Kulesza, jak i J. Zajadło wskazali orzecznictwo sądów niemieckich w tzw. sprawach strzelców przy murze berlińskim, które ostatecznie rozstały rozstrzygnięte przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu[10]. Stanął on na krytykowanym stanowisku próby reinterpretacji reżimu granicznego NRD w duchu demokratycznego państwa prawa.
Skutki podjęcia uchwały
Kluczowe dla znaczenia podjętej uchwały będą konsekwencje, które uchwała wywoła w odniesieniu do problematyki odpowiedzialności karnej i dyscyplinarnej sędziów orzekających na podstawie aktów prawnych wydanych w czasach PRL, w szczególności tych w sposób drastyczny łamiących prawa człowieka. W. Kulesza kilkakrotnie wskazuje, że może ona spowodować „zamknięcie drogi postępowania karnego nie tylko przeciwko sędziom, którzy skazywali organizatorów strajków i protestów przeciwko stanowi wojennemu w 1981 r., ale także (…) przeciwko sędziom stalinowskim, którzy wydawali wyroki skazujące na podstawie przepisów prawa karnego stanowionych z mocą ich wstecznego działania.” Podnosi także, że stanowić będzie ona dla sądów dyscyplinarnych argument decydujący o odmowie udzielenia zgody na prowadzenie postępowania karnego przeciwko sędziom stanu wojennego, którym z powodu takiej odmowy nie będzie można postawić w formie procesowej zarzutu stosowania ustawowego bezprawia, bez względu na to, jakie i za co wymierzali kary w ferowanych przez siebie wyrokach. Słusznie stawia przy tym pytanie o to, czy zasada prawna sformułowana przez SN będzie chronić sędziów stanu wojennego przed odpowiedzialnością karną w sposób bezwzględny tj. niezależnie od ciężaru gatunkowego bezprawia urzeczywistnionego w wyrokach skazujących oskarżonych na podstawie przepisów działających wstecz, ponieważ „sądy orzekające (…) nie były zwolnione z obowiązku stosowania retroaktywnych przepisów karnych rangi ustawowej”. Wyraził nadzieję, że rozumienie zasady prawnej zawartej w opiniowanej uchwale SN z 20 grudnia 2007 r. powinno opierać się na założeniu, że nie stanowi ona przeszkody dla odpowiedzialności karnej sprawców zbrodni przeciwko ludzkości popełnionych poprzez sądowe stosowanie retroaktywnych przepisów karnych, bez względu na czas ich popełnienia.
Stanowisko takie wydaje się podzielać sam Sąd Najwyższy wychodząc jednakże od drugiej strony. Wskazał on mianowicie, że ewentualne określenie ówczesnych regulacji ustawowych jako niezgodnych z przepisami konstytucyjnymi lub z przepisami prawnomiędzynarodowymi, a samo ich stosowanie uznano by za obiektywnie bezprawne, nie przesądziłoby jeszcze odpowiedzialności konkretnego sędziego, ani nie oznaczało zasadności ewentualnego wniosku o zezwolenie na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Konieczne bowiem byłoby wystąpienie przesłanki winy po stronie takiego sędziego. J. Zajadło wskazuje ponadto, że argumenty podniesione w tej uchwale mogą mieć „kapitalne znaczenie dla dalszego wykorzystywania instrumentarium prawa karnego w procesie rozliczania zbrodniczej przeszłości”.
Wnioski końcowe
Moim zdaniem, uzasadnienie uchwały SN z 20 grudnia 2007 r. zmusza do próby odpowiedzenia na 2 pytania. Po pierwsze należy określić, czy w przypadku dekretu o stanie wojennym możemy mówić o prawie w znaczeniu wiążącej normy postępowania wyposażonej w sankcję ze strony aparatu państwowego, która stanowi nośnik pewnych wartości powszechnie akceptowanych przez daną grupę społeczną. Drugie pytanie związane jest z ustaleniem, czy zasada demokratycznego państwa prawa rzeczywiście musiała być wyrażona w Konstytucji PRL ażeby uznać, że zasada lex retro non agit obowiązuje w porządku prawnym PRL, a tym samym czy wartości wyrażone w tej zasadzie nie mają charakteru ponadczasowego i są oderwane prawa pozytywnego a zatem wymogu literalnego ich zapisania.
W odniesieniu w pierwszego pytania wydaje się, że regulacja prowadząca do penalizacji zachowań mających miejsce przed ogłoszeniem aktu prawnego w organie publikacyjnym stanowiącym warunek jego stosowania, przybiera cechy bezprawnej i będącej przejawem instrumentalnego traktowania prawa. Lon Luvois Fuller przedstawił teorię, zgodnie z którą jednym z warunków „uznania prawa za prawo” powinno być spełnienie przez nie pewnych minimalnych warunków (zwanych prawem natury lub wewnętrzną moralnością prawa). Jednym z nich był obowiązek jego ogłoszenia, tak aby normy były znane oraz że powinno dotyczyć zachowań przyszłych, nie zaś przeszłych. W przypadku dekretu o stanie wojennym niewłaściwym był ponadto organ go wydający, co tym bardziej pozwala na powzięcie wątpliwości co do możliwości wymuszenia przez ten akt prawny obowiązku jego przestrzegania jak przewiduje pozytywizm prawniczy.
Wydaje się, że takie ujęcie warunków minimalnych prawa warunkuje jednocześnie odpowiedź na drugie pytanie, bowiem zasada lex retro non agit wydaje się być na tyle fundamentalną zasadą prawa w ogóle, że powinna znajdować ona swoje źródło w samym „duchu prawa”, zwłaszcza, że stanowi ona podstawowy element praw człowieka. Podobnie sama zasada demokratycznego państwa prawa wydaje się być nośnikiem tego typu wartości w związku z czym wydaje się, że rację ma J. Zajadło twierdząc, że zasady prawa nie muszą być wyrażone w prawie explicite – niektóre mogą znajdować się w nim implicite.
Uchwała Sądu Najwyższego pomimo nienajlepszego jej uzasadnienia jest bardzo istotną wypowiedzią judykatury na dość drażliwy społecznie temat związany z szeroko rozumianymi rozliczeniami z przeszłością. J. Zajadło wskazał 4 możliwe reakcje prawa karnego zorientowanego na sprawców jako reakcji na systemowe bezprawie:
- rezygnacja ze ścigania (strategia „grubej kreski”),
- model wszechstronnego ścigania prawnokarnego za zbrodnie poprzedniego systemu,
- warunkowa rezygnacja ze ścigania prawnokarnego,
- ograniczone ściganie.
Sentencja uchwały w połączeniu z jej nie w pełni przekonującym uzasadnieniem nie ułatwia wskazania, które z powyższych modeli wybrał Sąd Najwyższy. Za kuriozalne należy uznać stwierdzenie Sądu Najwyższego, że w prawie PRL nie istniała zasada zakazująca stanowienia prawa z mocą wsteczną. J. Zajadło słusznie zadaje pytanie o to, czy argumenty podniesione w uchwale a odnoszące się do zasady lex retro non agit dałyby się obronić, gdyby dziennik ustaw z dekretem został wydrukowany np. w czerwcu 1982 r.
O niekonsekwencji argumentów tam zawartych przemawia m.in. przytoczony przez J. Zajadło stwierdzenia Prezesa SN, przewodniczącego składowi, który wydał uchwałę, który w glosie do wyroku SN z 1990 r. (V KRN 109/90), podnosił że retroaktywne stosowanie dekretu o stanie wojennym było nie tylko błędną interpretacją kodeksu karnego, ale też naruszeniem Konstytucji. Wskazywał przy tym, że nie ma przeszkód, by sądy stosowały Konstytucję jako samoistną podstawę kontroli aktów indywidualnych, także orzeczeń sądowych. J. Zajadło wskazuje także na orzeczenie SN z 24 października 1991 r. (III KRN 273/91), w którym uznał, że dekret o stanie wojennym mógł wejść i wszedł w życie po ukończeniu druku całości numeru i rozkolportowaniu go, a więc najwcześniej 19 grudnia 1981r. i od tej daty należało liczyć przestępność czynów nim wprowadzonych, z uwagi na fakt, że w tym dniu stał się dostępny. Różnice w uzasadnieniach tego wyroku oraz uchwały Zajadło określa mianem regresu filozoficznoprawnego.
Argumenty podniesione w uchwale wydają się nie mieć oparcia we współczesnej filozofii prawa ani w podstawowych zasadach prawa karnego. Z czysto ludzkiego punktu widzenia, słowa zawarte w uchwale mogą budzić w osobach, będących ofiarami tamtego czasu, w pełni zrozumiane rozgoryczenie. Dlatego zgodzić się należy z określeniami zaproponowanymi przez J. Zajadło takimi jak pseudopozytywizm czy regres filozoficznoprawny mającymi odniesienie zarówno do poszczególnych argumentów przestawionych przez skład orzekający, jak i do całego wydźwięku podjętej uchwały. Pomimo iż została ona wpisana do księgi zasad prawnych, z całą pewnością będzie ona przedmiotem licznych wypowiedzi zarówno judykatury jak i niezliczonych komentarzy ze strony doktryny.
Barbara Grabowska
-------------------------------------------------------------
[1] Wydaje się zatem zaprzeczać ustaleniom poczynionym przez SN w uchwale z 20 listopada 1991 r., sygn. II KRN 154/91 oraz wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego z 28 maja 1986 r., sygn. akt U 1/86, który stwierdził, że „zasada niedziałania prawa wstecz, chociaż nie została wyrażona w Konstytucji PRL, stanowi podstawową zasadę porządku prawnego”.
[2] W ocenie W. Zalewskiego oznacza to „wyraźne opowiedzenie się za wąskim pozytywistycznym podejściem do prawa i odrzuceniem prawa ponadustawowego”; W. Zalewski, Iuspozytywizm kontra sprawiedliwość, Gdańskie Studia Prawnicze – Przegląd Orzecznictwa, nr 3/2008.
[3] Poglądy te zostały wyrażone m.in. przez M. Masternak-Kubiak: Umowa międzynarodowa w prawie konstytucyjnym, Warszawa 1997; A. Michalska: Podstawowe prawa człowieka, Warszawa 1976; K. Skubiszewski: Prawa jednostki, umowy międzynarodowe i porządek prawny PRL, PiP z.7/1981
[4] Pięć minut antyfilozofii antyprawa. Glosa do Uchwały SN z dnia 20 grudnia 2007 r., I KZP 37/07[w:] Gdańskie Studia Prawnicze - Przegląd Orzecznictwa, Gdańsk 2008 r.
[5] M.in. przywołuje wyrok SN z 1 marca 1982 r., V KRN 50/82, mówiący, że w przypadku przestępstw z dekretu nie można powoływać się na nieświadomość bezprawności czynu, ponieważ zakazy i nakazy zawarte w dekrecie zostały podane do publicznej wiadomości przed ogłoszeniem aktu prawnego w dzienniku ustaw przez środki masowego przekazu.
[6] Odmiennie niż S. Przyjemski: Glosa do uchwały z 20 grudnia 2007 r., Państwo i Prawo 9/2008, s. 132.
[7] Opinia o tezie odpowiedzi Sądu Najwyższego udzielonej w uchwale z 20.12.2007., wpisanej do księgi zasad prawnych (sygn.akt I KZP 37/07) dotyczącej kwestii odpowiedzialności karnej sędziów stanu wojennego w Polsce, wprowadzonego dekretem z 12.12.1981 r. (dostępna na stronie internetowej Rzecznika Praw Obywatelskich).
[8] Proces USA vs. Josef Altstötter i inni.
[9] Wyrok Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze z 4 grudnia 1947 r.
[10] Wyroki z 21 marca 2001 r. w sprawach K.-H. W. przeciwko Niemcom (skarga nr 37201/97) oraz Streletz, Kessler i Krenz przeciwko Niemcom (skargi nr 34044/96, 35532/97, 44801/98).