Rozpowszechnianie w formie ulotek krytycznej opinii na temat lokalnych polityków jest chronione gwarancją wolności słowa. Trybunał od lat przyjmuje zasadę, że nawet wypowiedzi zniesławiające osoby prywatne podlegają ochronie, jeżeli ich autor działał w dobrej wierze i jeżeli dotyczą spraw publicznych. Tym bardziej chronione są wypowiedzi, które dotyczą polityków czy kandydatów na wybieralne urzędy i padają w toku debaty politycznej czy kampanii wyborczej.
W powyższej sprawie ingerencja w wolność słowa była przewidziana prawem (art. 72 ordynacji wyborczej do rad gmin, rad powiatów i sejmików województw) i miała na celu ochronę reputacji osób trzecich. Sądy polskie nie wzięły jednak pod uwagę, że wypowiedź skarżącego mogła mieć - przynajmniej w części - charakter ocenny i w tym względzie nie stanowiła nieprawdziwej informacji. Nawet jeżeli część wypowiedzi stanowiły twierdzenia, na które brakowało dowodów, w tej sprawie rozróżnienie między głoszeniem opinii i nieprawdziwych informacji nie było tak istotne jak kontekst debaty politycznej.
Skarżącemu nie można zarzucić braku dobrej wiary, a przedmiot jego wypowiedzi dotyczył ważnych spraw publicznych. Trybunał podkreślił, że członkowie lokalnej społeczności powinni mieć prawo do krytycznych wypowiedzi na temat polityków i kandydatów na radnych w toku kampanii wyborczej, nawet gdy ich stwierdzeniom brakuje wyraźnego poparcia w faktach. Skarżący nie przekroczył granicy dopuszczalnej krytyki.
Trybunał wskazał na braki proceduralne w kwestionowanym postępowaniu, przede wszystkim fakt, że wyroki sądu rejonowego i apelacyjnego zostały wydane już po lokalnych wyborach, a więc były bezprzedmiotowe. W swoim rozstrzygnięciu ograniczył się jednak tylko do stwierdzenia naruszenia art 10 Konwencji.