Ta konkluzja Trybunału wynikła z faktu, że stwierdził on w przedmiotowym postępowaniu szereg oczywistych naruszeń praw człowieka, w tym art. 3, także w związku z art. 13, jak również art. 5 § 1, 4 i 5 oraz art. 6 § 1 Konwencji. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że Trybunał w przedmiotowym wyroku poszedł trochę „na łatwiznę” i odniósł się głównie do proceduralnych aspektów związanych z ubezwłasnowolnieniem i umieszczeniem osoby chorej psychicznie w placówce zamkniętej oraz do kwestii warunków pobytu w tej placówce, nie skorzystał natomiast z nadarzającej się okazji skrytykowania instytucji ubezwłasnowolnienia jako takiej, mimo iż stan faktyczny danej sprawy dawały mu do tego znakomitą okazję.
Z tego powodu, wbrew pozorom, wyrok w sprawie Stanev nie jest wyrokiem nowatorskim. W zakresie bowiem przepisów, odnośnie do których Trybunał stwierdził naruszenie Konwencji, kontynuuje jedynie utrwaloną już linię orzeczniczą. Jeśli chodzi o ocenę procedury ubezwłasnowolnienia, to Trybunał powtarza wykładnię zastosowaną w sprawie Shtukaturov przeciwko Rosji, że brak zdolności osoby ubezwłasnowolnionej do wzruszenia własnego ubezwłasnowolnienia poprzez skuteczne wszczęcie postępowania o jego uchylenie stanowi naruszenie prawa dostępu do sądu. Trybunał stwierdził w tym zakresie wprost, że uprawnienie do żądania, by przesłanki ubezwłasnowolnienia były okresowo badane przez sąd, jest podstawowym prawem proceduralnym osób ubezwłasnowolnionych. W przedmiotowym stanie faktycznym – Stanev, który był ubezwłasnowolniony częściowo, wielokrotnie przez lata bezskutecznie próbował doprowadzić do wszczęcia postępowania o uchylenie tego ubezwłasnowolnienia, mimo iż podejmował różnorodne kroki w tym kierunku (w tym także składał wnioski o wszczęcie takiego postępowania do organów, które były uprawnione do jego złożenia, tj. do prokuratora i organów gminy) – stwierdzenie naruszenia art. 6 § 1 Konwencji było oczywiste, tym bardziej, że przyczyną bezskuteczności działań Staneva było właśnie uznanie przez sądy bułgarskie jego niezdolności do samodzielnego wdrożenia sprawy sądowej (czy nawet ustanowienia profesjonalnego pełnomocnika), gdyż jako ubezwłasnowolniony częściowo wymagał do tego formalnie zgody kuratora.
Jeszcze prostsze zadanie miał Trybunał oceniając kwestię umieszczenia Staneva w zamkniętej placówce opiekuńczej. Konkluzja, że uzna to umieszczenie za pozbawienie wolności w znaczeniu nadanym przez art. 5 Konwencji była dość oczywista, biorąc pod uwagę dotychczasowe bogate orzecznictwo Trybunału dotyczące przymusowych pobytów osób z chorobami psychicznymi w zamkniętych instytucjach leczniczych. Jednocześnie taka konkluzja nieuchronnie musiała prowadzić do stwierdzenia naruszenia Konwencji, gdyż działania podjęte wobec Staneva nie spełniały podstawowego testu – nie były zgodne z prawem Bułgarii. Stanev został bowiem umieszczony w domu pomocy społecznej bez wiedzy, nie mówiąc o zgodzie, przez swojego kuratora (który nota bene nigdy go nie widział, a z wnioskiem o takie umieszczenie wystąpił w 10 dni po ubezwłasnowolnieniu Staneva), podczas gdy prawo Bułgarii mówi, że w przypadku osób ubezwłasnowolnionych częściowo decyzję o zamieszkaniu osoby w domu pomocy społecznej podejmują wspólnie ubezwłasnowolniony częściowo i jego kurator (obaj powinni podpisać z placówką umowę dotyczącą pobytu w niej Staneva). Wynika z tego jednoznacznie, że kurator samodzielnie nie miał uprawnień do reprezentowania Staneva w tej kwestii. Tym samym umieszczenie go bez jego wiedzy w placówce opiekuńczej było nielegalne, a tym samym stanowiło naruszenie art. 5 § 1 Konwencji. Trybunał uznał także roszczenia Staneva w zakresie art. 5 § 4 i 5 Konwencji, przyanjac, że jako ubezwłasnowolniony częściowo nie miał prawnych możliwości zaskarżenia decyzji o umieszczeniu go w domu pomocy społecznej ani złożenia wniosku o zwolnienie z tego domu oraz nie mógł zgodnie z prawem bułgarskim dochodzić zadośćuczynienia za nielegalne pozbawienie wolności w postaci umieszczenia i przetrzymywania w domu pomocy społecznej.
Także stwierdzenie naruszenia art. 3 (samego i łącznie z art. 13) Konwencji wprost się narzucało. Warunki pobytu w placówce, gdzie umieszczono Staneva, były dramatyczne. Pięciu mężczyzn spało w pomieszczeniu o powierzchni 16 m2, do dyspozycji posiadając jedynie szafkę na rzeczy osobiste. Nie było centralnego ogrzewania, co zmuszało mieszkańców do spania w ubraniach. Jedzenie było niewystarczające. Kąpiel przysługiwała raz w tygodniu, a toalety były na dworzu. Ubrania wydawane przez dom służyły wszystkim – po każdym praniu były wydawane innej osobie. W zasadzie nie było żadnego dostępu do rozrywki – pokój dzienny, gdzie był telewizor, kilka książek i gier – był zamykany na klucz o trzeciej po południu. Dokumenty tożsamości mieszkańców były przechowywane przez personel domu. Trybunał uznał, że w szczególności warunki higieniczne i brak ogrzewania oraz niepodejmowanie jakichkolwiek działań ze strony rządu, by dolegliwości te usunąć, sprawiły, że warunki pobytu w domu pomocy społecznej należało uznać za degradujące. Ponadto Trybunał stwierdził naruszenie art. 13 w związku z art. 3 Konwencji, gdyż Stanevowi według prawa bułgarskiego nie przysługiwały żadne środki odwołania, ani rekompensaty, za przetrzymywanie w takich degradujących warunkach. Także w tej kwestii ocena warunków, które należy zapewniać osobom pozbawionym wolności, nie odbiega od licznego wcześniejszego orzecznictwa.
W rozważaniach nad meritum sprawy Trybunał pominął natomiast jeden bardzo ważny wątek – stan zdrowia Staneva. Jak wynika z opisu stanu faktycznego w Staneva zdiagnozowano w latach 70-tych schizofrenię. Diagnoza ta była powtarzana przez kolejne lata i stanowiła przesłankę zarówno do ubezwłasnowolnienia, jak i do umieszczenia w domu pomocy społecznej, stwierdzenia prawie stuprocentowej niezdolności do pracy oraz reintegracji społecznej. Jednakże od 2002 r. Stanev nie miał zaburzeń psychotycznych, a z badań psychiatryczno-psychologicznych przeprowadzonych w 2006 r. przez lekarza psychiatrę regularnie odwiedzającego placówkę, w której przebywał Stanev, wynikało, iż Stanev jest człowiekiem zdrowym. Co więcej w swojej opinii psychiatra stwierdził, że diagnoza postawiona w 2005 r., która potwierdziła schizofrenię i w związku z tym stanowiła podstawę zarówno dla prokuratury, jak i dla burmistrza odmowy wystąpienia z wnioskiem o uchylenie ubezwłasnowolnienia, była błędna. Psychiatra wskazał, że najprawdopodobniej objawy choroby alkoholowej zostały wzięte błędnie za przejaw schizofrenii. Pomimo takiej opinii od 2006 r. do dnia wydania wyroku Stanev nadal pozostaje ubezwłasnowolniony i przebywa w placówce opiekuńczej.
Brak komentarza odnośnie do tej sytuacji ze strony Trybunału, w szczególności właśnie w kontekście art. 8 Konwencji, naruszenie którego Stanev również podnosił w swojej skardze, jest zadziwiający. Co prawda w uzasadnieniu wyroku Trybunał odwołał się wprost do Konwencji ONZ o Prawach Osób z Niepełnosprawnościami, podkreślając, że współczesne tendencje praw człowieka dążą do jak najpełniejszego uznania autonomii osób z niepełnosprawnością intelektualną lub psychospołeczną, jednakże nie wyciągnął z tego żadnych konkluzji świadczących o tym, że sam fakt ubezwłasnowolnienia Staneva, mając na uwadze wynikające z wprowadzenia i utrzymywania wobec niego tej instytucji poważne ograniczenia w jego samodzielności, naruszył jego prawo do życia prywatnego.
Ta powściągliwość Trybunału, żeby nie stwierdzić wprost niedopuszczalności ubezwłasnowolnienia osoby bez istnienia wiarygodnych przesłanek medycznych, a w szczególności utrzymywania ubezwłasnowolnienia w sytuacji ewidentnego ustania tych przesłanek jest tym dziwniejsza, że już we wcześniejszych orzeczeniach Trybunał jednoznacznie wyrażał stanowisko, że ubezwłasnowolnienie powinno mieć miejsce jedynie w wyjątkowo uzasadnionych przypadkach. Warto w tym miejscu wspomnieć choćby o wyroku X i Y przeciwko Chorwacji, który zapadł 3 listopada 2011 r. (skarga nr 5193/09).
Sprawa ta dotyczyła matki i córki. Matka, ponad 80-letnia kobieta, miała zmiany psychoorganiczne z atrofią mózgu, trudności z poruszaniem się i rozeznaniem się w czasie i przestrzeni, poczucie dezorientacji oraz demencję. Z tego powodu została ubezwłasnowolniona. Oceniając negatywnie samą procedurę jej ubezwłasnowolniania, Trybunał (co prawda jedynie w kontekście art. 6 Konwencji, także w tym wypadku wskazując brak konieczności oceny naruszeń w świetle art. 8) stwierdził jednoznacznie, że zastosowana instytucja ubezwłasnowolnienia była wobec X dysproporcjonalna, gdyż przy schorowanych osobach starszych odebranie im zdolności do czynności prawnych jest za daleko idące, ponieważ można skorzystania z innych, mniej ograniczających środków ochrony prawnej.
Jeszcze bardziej dosadnie, tym razem już w kontekście art. 8 Konwencji, Trybunał ocenił wdrożenie postępowania o ubezwłasnowolnienie wobec Y, cierpiącej na dystrofię mięśni, u której ponadto jako przesłankę ubezwłasnowolnienia wskazano depresję reaktywną oraz dziwne zachowania, w tym tendencje do zamykania się w domu, odmowy jedzenia czy kontaktu z lekarzem.
Pomijając ewidentne naruszenia proceduralne (w postępowaniu biegły sądowy przedstawił kategoryczną opinię o stanie zdrowia psychicznego Y ze wskazaniem do jej ubezwłasnowolnienia całkowitego opartą jedynie na jednorazowej rozmowie telefonicznej), Trybunał zgodził się ze skargą Y, że postępowanie o jej ubezwłasnowolnienie naruszyło jej prawo do życia prywatnego z art. 8 Konwencji, jako że nie było potrzeby ani ustanawiania dla niej opiekuna, ani ubezwłasnowolnienia jej, gdyż była w stanie sama zadbać o własne sprawy. Trybunał nie miał wątpliwości, że ubezwłasnowolnienie całkowite jest środkiem, który ingeruje w sferę życia prywatnego i powoduje znaczące konsekwencje prawne w życiu danej osoby. W związku z powyższym uznał, że rozpoczęcie postępowania o ubezwłasnowolnienie, szczególnie że jest ono inicjowane przez organ publiczny, może mieć miejsce jedynie, gdy istnieją sprawdzone, konkretne dowody świadczące o tym, że dana osoba nie jest w stanie o siebie zadbać, albo że stanowi ryzyko dla siebie lub innych osób. W przypadku Y Trybunał uznał, że już samo wszczęcie wobec Y postępowania o ubezwłasnowolnienie naruszyło art. 8 Konwencji, tym bardziej że nie przedstawiono żadnego dowodu, iż szkodzi ona sobie lub innym osobom, albo nie daje rady w życiu, a wręcz przeciwnie – mimo ciężkiej niepełnosprawności fizycznej mieszka sama, regularnie płaci rachunki i występuje w interesach swojej matki.
W świetle tego niedawnego przecież orzeczenia szkoda, że Trybunał w sprawie Stanev nie powtórzył powyższych stwierdzeń i odstąpił od badania sprawy pod kątem art. 8 Konwencji. Nie ulega bowiem wątpliwości, że konkluzje powinny być dokładnie takie same, jak w przypadku X i Y. Co prawda procedura samego ubezwłasnowolnienia Staneva była przeprowadzona poprawnie (brał on w niej udział, zaskarżył orzeczenie, został ubezwłasnowolniony jedynie częściowo, choć wniosek dotyczył ubezwłasnowolnienia całkowitego), a orzeczenie zapadło jeszcze w okresie trwania jego choroby, bo w 2000 r. Jednakże realne skutki jego ubezwłasnowolnienia wobec nielegalnego umieszczenia go w domu pomocy społecznej okazały się dużo dalej idące niż wskazywałby na to fakt częściowego ograniczenia zdolności do czynności prawnych. W rzeczywistości Stanev nie mógł w ogóle decydować o swoim życiu, w tym przede wszystkim o miejscu pobytu, ale także w kwestiach podstawowych – stroju, pożywienia, opuszczania placówki, czy odwiedzania poprzedniego miejsca zamieszkania. Jego faktyczna sytuacja prawna była bardziej zbliżona do skutków ubezwłasnowolnienia całkowitego, szczególnie wobec biernej roli kuratora (którym od 2004 r. był dyrektor placówki), nieudzielającego mu żadnego wsparcia w jego działaniach dążących do zwiększenia autonomii.
Utrzymywanie takiej sytuacji prawnej i faktycznej Staneva po ustaniu u niego ataków psychotycznych w 2002 r. jest jeszcze bardziej niedopuszczalne. Oczywiście, do 2006 r. można stwierdzić, iż organy władzy dochowały należytej staranności, gdyż opierały się na profesjonalnych opiniach lekarzy i odpowiednich komisji (orzekających do niezdolności do pracy i przyznających rentę socjalną), które potwierdzały diagnozę schizofrenii i konieczność kontynuowania stosowanych środków ochrony oraz wdrożonego leczenia. Od badania w 2006 r. takiego uzasadnienia już całkowicie brak. Wobec jednoznacznej opinii psychiatrycznej, nikt nie mógł mieć dłużej wątpliwości, że Stanev jest osobą zdrową, a więc jego dalsze ubezwłasnowolnienie z wszystkimi jego prawnymi skutkami, a tym bardziej dalsze przetrzymywanie w placówce, było po prostu nielegalne i z pewnością ingerowało w jego życie prywatne. Jeśli tego typu sytuacja nie stanowi naruszenia prawa do życia prywatnego, to jak daleka musi być ingerencja władzy w życie jednostki – nawet z zaburzeniami psychicznymi – żeby można było o takim naruszeniu mówić? Trybunał zdaje się tego nie zauważył, albo co gorsze uznał za zbyt mało istotne, by poddawać pod odrębne rozważania, jeśli już stwierdził błędy proceduralne.
Trzeba pokornie przyznać, że milczenie Trybunału w tym wypadku jest niesprawiedliwe wobec Staneva. Czym innym jest bowiem przesłanie, że państwo ma obowiązek zapewnić osobie ubezwłasnowolnionej skuteczną metodę samodzielnego wszczęcia postępowania o uchylenie ubezwłasnowolnienia, czym innym zaś – nałożenie na państwo z urzędu obowiązku uchylenia ubezwłasnowolnienia wobec osoby zdrowej psychicznie i zakazu orzekania ubezwłasnowolnienia, jeśli dostępne są inne, mniej radykalne środki ochrony prawnej i wsparcia takiej osoby.
W świetle art. 12 Konwencji ONZ o Prawa Osób z Niepełnosprawnościami, do której przecież Trybunał się wprost odwołuje, a także w świetle stanowiska Komitetu Praw Osób z Niepełnosprawnościami przy ONZ, który ostatnio potępił Hiszpanię za utrzymywanie regulacji w ogóle dopuszczających ubezwłasnowolnienie1) , wyrok w sprawie Stanev należy z przykrością uznać za straconą okazję do jednoznacznego potwierdzenia stanowiska w tym zakresie, zgodnego z ideologią głoszoną przez ONZ.
dr Małgorzata Szeroczyńska
1) Committee on the Rights of Persons with Disabilities, Concluding observations of the Committee on the Rights of Persons with Disabilities. Spain, 19-21 września 2011, http://www.ohchr.org/EN/HRBodies/CRPD/Pages/Session6.aspx