Przypomnijmy, że 3 listopada 2009 r. zapadł pierwszy wyrok w sprawie Lautsi. Sprawa dotyczyła obligatoryjnej ekspozycji krucyfiksu w salach lekcyjnych włoskiej szkoły publicznej, co skarżąca uznała za naruszenie wolności sumienia i wyznania (art. 9 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka) w związku z prawem do wychowania i nauczania dzieci zgodnie z jej przekonaniami religijnymi i filozoficznymi (art. 2 Protokołu nr 1 do EKPCz). Trybunał podzielił tę argumentację. Wywołało to ponadnarodową debatę na temat obecności religii w życiu publicznym, a pośrednio także na temat granic władzy samego ETPCz. Właśnie ten drugi czynnik uważam za decydujący dla zmiany poglądu prawnego, która znalazła wyraz w marcowym orzeczeniu.
Jest rzeczą zastanawiającą, że orzeczenie Wielkiej Izby – wbrew tryumfalizmowi kręgów,które z oburzeniem przyjęły pierwszy wyrok w sprawie Lautsi – potwierdza w gruncie rzeczy jego zasadnicze ustalenia szczegółowe. Nie odstąpiono przecież od dotychczasowej linii orzeczniczej,zgodnie z którą art. 9 EKPCz wymaga od państwa zachowania bezstronności i neutralności w sprawach religijno-światopoglądowych (§ 60 uzasadnienia) i w myśl której z art. 2 Protokołu nr 1 wynika zakaz indoktrynacji, stanowiący w tej mierze nieprzekraczalną granicę (§ 62). Podtrzymany został pogląd, że zobowiązanie nałożone na państwo przez art. 2 Protokołu nr 1 nie wyczerpuje się w odpowiednim ukształtowaniu treści kształcenia, ale obejmuje wszystkie aspekty organizacji procesu edukacyjnego, czyli także ewentualną obecność krzyża w sali szkolnej (§ 63). Nie jest to więc kwestia sprowadzająca się do wystroju sali i obojętna z konwencyjnego punktu widzenia. Ponadto nie doszło do rewizji stanowiska ETPCz co do tego, że krzyż jest przede wszystkim symbolem religijnym, a nie, jak twierdził rząd włoski, symbolem odwołującym się do tradycji i wspólnych wartości stanowiących fundament Republiki (§ 66). Względy związane z poszanowaniem tradycji nie zwalniają bowiem z obowiązku przestrzegania praw i wolności zagwarantowanych w Konwencji i Protokołach do niej (§ 68).
Tok rozumowania zaprezentowany w wyroku z 2009 r. został natomiast wyraźnie przełamany dwukrotnie. Po pierwsze, ETPCz stwierdził, że nie udowodniono, by ekspozycja symbolu religijnego na ścianie sali szkolnej miała wpływ na uczniów, a wobec tego nie można rozsądnie formułować twierdzeń co do tego, czy dochodzi tu do oddziaływania na młodych ludzi, których przekonania dopiero się krystalizują;subiektywne odczucia skarżących nie są wystarczające, by uzasadnić zarzut naruszenia art. 2 Protokołu nr 1 (§ 66). Po drugie, w uzasadnieniu stwierdzono, że krucyfiks zawieszony na ścianie jest „zasadniczo biernym symbolem” (essentially passive symbol) i nie może być uważany za wywierający na uczniów wpływ w stopniu porównywalnym ze słowami nauczyciela lub uczestnictwem w czynnościach religijnych (§ 72). Oba te twierdzenia skłaniają do namysłu nad ich trafnością.
Gdy chodzi o brak dowodu co do wpływu ekspozycji symbolu religijnego na postawy uczniów, twierdzenie ETPCz jest dość zagadkowe. Nie wiadomo, jakiego rodzaju dowód usatysfakcjonowałby skład orzekający. Wydaje się, że oświadczenie skarżących,iż odczuwają ze strony władz publicznych presję światopoglądową, powinno być w takich przypadkach traktowane jako dostateczny dowód istnienia takiego oddziaływania – oczywiście, możliwy do obalenia w przypadku stwierdzenia, że skarżący przejawia nietypowo wysoki poziom wrażliwości i jest w swych odczuciach odosobniony na tle reszty populacji. Swoją drogą, w uzasadnieniu próżno szukać motywów, które objaśniłyby, dlaczego jeszcze w listopadzie 2009r. taki wpływ wydawał się sędziom ETPCz oczywisty i niewymagający dowodzenia.Tak radykalna zmiana poglądu prawnego, przekładająca się w dodatku na konkretne wymogi procesowe, powinna być szeroko umotywowana, by nie narażać Trybunału na zarzut arbitralności w rozstrzyganiu sporów światopoglądowych.
Co się zaś tyczy drugiej wspomnianej kwestii, nie wiadomo w ogóle, po co jest ona analizowana w uzasadnieniu. Skoro dla sprawy przesądzający jest brak dowodu, by symbole religijne wiszące na ścianie w ogóle oddziaływały na uczniów, to zbędne są rozważania na temat tego, czy gdyby jednak oddziaływały, to ich wpływ byłby znaczny bądź nikły. Podjęcie tej kwestii może sugerować, iż ETPCz zdaje sobie sprawę z wątłości swojej argumentacji. Intuicja podpowiada bowiem, że jeśli w pomieszczeniach szkoły publicznej umieszczane są symbole (np. flaga, godło,herb szkoły), to nie w celu udekorowania tych pomieszczeń, a właśnie w celach wychowawczych.
Zupełnie niezrozumiały jest cel zamieszczenia w uzasadnieniu spostrzeżenia, że rodzice ucznia zachowali w pełni prawo do tego, by pokierować losami swego dziecka w zgodzie z własnymi przekonaniami filozoficznymi (§ 75). Jeśli miałoby to oznaczać, że do indoktrynacji dochodzi dopiero wtedy, gdy dziecko jest skazane na jednostronny przekaz nawet w warunkach pozaszkolnych, w trakcie nieformalnych kontaktów z rodzicami, to pogląd Trybunału na tę kwestię,niestety, urągałby elementarnemu rozsądkowi.
Podtrzymanie wielu zasadniczych tez pierwszego orzeczenia w sprawie Lautsi i braki w strukturze argumentacyjnej uzasadnienia Wielkiej Izby skłaniają do namysłu nad przyczynami tak radykalnej zmiany oceny w przedmiocie zaistnienia naruszenia standardu konwencyjnego. Refleksja na ten temat nie może abstrahować od faktu, że orzeczenie z 2009 r. wzbudziło znaczne kontrowersje w Europie. Stało się też pretekstem do kwestionowania przez różne środowiska legitymacji ETPCz do rozstrzygania kwestii prawnych uwikłanych w fundamentalne spory światopoglądowe oraz ideologicznej bezstronności tego organu. Można odnieść wrażenie, że na ostatecznym rozstrzygnięciu w sprawie Lautsi zaważyła nie rzetelna ocena sprawy zawisłej przed ETPCz, lecz obawy Trybunału o zachowanie międzynarodowego autorytetu – koniecznego do efektywnego umacniania standardów ochrony praw jednostki, także w innych, często mniej kontrowersyjnych sprawach. Obawy takie wyjaśniałyby ciągłe odwoływanie się do koncepcji marginesu oceny w uzasadnieniu orzeczenia.
Jeśli sformułowane tu przypuszczenie co do przesłanek stanowiska Trybunału jest trafne,to wydarzenia przybrały dość niefortunny obrót. Można wątpić, czy ETPCz zyska przychylność środowisk, które od początku kwestionowały wyrok z listopada 2009r., natomiast zapewne nadwątli ją u osób, które przyjęły go z uznaniem.Autorytet międzynarodowego organu sądowego stojącego na straży statusu wolnościowego jednostki płynie bowiem nie tylko z powściągliwości sędziowskiej,respektującej odmienności kulturowe i prawne poszczególnych państw, ale także z przewidywalności linii orzeczniczej i determinacji w działaniu na rzecz wysokich standardów ochrony praw i wolności.
Wojciech Brzozowski
adiunkt w Katedrze Prawa Wyznaniowego
Wydziału Prawa i Administracji UW