Orzeczenie: Strasburski Trybunał o wolność słowa pośredników internetowych. Magyar Tartalomszolgaltatok Egyesulete (MTE) oraz Index.hu ZRT p. Węgrom

Wydano: 2016-02-02
Sygnatura: 22947/13
Wydał: Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu
Rodzaj orzeczenia: Wolność komunikowania się
Rodzaj prawa: międzynarodowe

Europejski Trybunał Praw Człowieka po raz drugi, na kanwie sprawy węgierskiej, Magyar Tartalomszolgaltatok Egyesulete (MTE) oraz Index.hu ZRT p. Węgrom (skarga nr 22947/13) wypowiedział się na temat odpowiedzialności pośredników za komentarze osób trzecich. Komentarz Dominiki Bychawskiej-Siniarskiej.


Tym razem Trybunał potraktował pośredników łagodniej niż miało to miejsce w wyroku Wielkiej Izby z czerwca 2015 r. w sprawie Delfi p. Estonii (skarga nr 64569/09). Trybunał Strasburski uznał, że pośrednik, który prowadzi działalność gospodarczą i zarabia na publikacjach internetowych, ponosi odpowiedzialność za komentarze użytkowników. Ma to zastosowanie w szczególności do sytuacji, gdy wpisy mają nienawistny charakter, tj. mogą być penalizowane na gruncie przepisów dotyczących mowy nienawiści albo nawoływania do przemocy. Trybunał uznał, że usunięcie komentarza na podstawie zgłoszenia dokonanego według procedury notice and takedown, nie wyłącza odpowiedzialności pośrednika. Tym samym pozwanie i uznanie naruszenia dóbr osobistych w komentarzach użytkowników informacyjnego portalu internetowego nie narusza wolności słowa. Wyrokiem w sprawie Delfi Trybunał, nałożył na pośredników zarbiających w sieci obowiązek wprowadzenia systemu uprzedniego nadzoru, filtrowania komentarzy.


Estoński wyrok został szeroko skrytykowany. Organizacje pozarządowe z Europy oraz sami pośrednicy wskazywali, że tak daleko posunięta możliwość odpowiedzialności za komentarze sprawi, że pośrednicy zaczną je masowo usuwać, co z kolei wiąże się z ryzykiem cenzurowania pożytecznych treści. Ponadto zauważano, że podejście Strasburga jest sprzeczne z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE, w tym dyrektywą o e-handlu, zgodnie z którą hostingodawcy odpowiadają za komentarze, tylko jeżeli nie zgodzą się ich usuwać po uzyskaniu wiarygodnej wiadomości. Sędziowie Trybunału Praw Człowieka zignorowali w sprawie Delfi wcześniejsze wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE. M.in. w sprawie Sabam v. Netlog, Unijny Trybunał uznał, że na hostingodawce, zgodnie z przepisami ww. dyrektywy nie można nałożyć obowiązku prowadzenia ogólnego nadzoru nad informacjami, które przechowuje. Niejednolite orzecznictwo powoduje, iż administratorzy działają w niepewnym środowisku prawnym oraz stawiani są w roli cenzorów. Z obawy przed odpowiedzialnością często natychmiast blokują treści na żądanie osób, które czują się nimi urażone, nie informując o tym nawet ich autorów. Decyzje te nie są jednak poprzedzone szczegółową analizą, nie są również poddane kontroli sądowej.

Po tak szerokiej krytyce, Trybunał zdaje się łagodzić swoje stanowisko. W wyroku z 2 lutego 2016 r. w sprawie Magyar Tartalomszolgaltatok Egyesulete (MTE) oraz Index.hu ZRT p. Węgrom Trybunał uznał, że pozywanie pośrednika za komentarze użytkowników narusza swobodę wypowiedzi, art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. MTE jest organizacją pozarządową skupiającą usługodawców, index.hu jest informacyjnym portalem internetowym. Sprawa dotyczyła artykułów opublikowanych na obu portalach na temat pewnej spółki internetowej, która oferowała możliwość 30 dniowej darmowej reklamy. Po upływie tego terminu, bez uprzedniej informacji zaczynała pobierać opłaty od swoich klientów. Pod artykułami ukazały się wypowiedzi niezadowolonych internautów, którzy poczuli się oszukani przez spółkę vg.hu.

Krytykowana spółka zwróciła się do sądów węgierskich z powództwem o ochronę dóbr osobistych, twierdząc, że wpisy komentatorów godziły w wizerunek i reputacje firmy. Sądy Węgierskie, w tym Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny uznały, że portale ponoszą odpowiedzialność za komentarze.

Trybunał w Strasburgu w wyroku z 2 lutego 2016 r. uznał, że wolność słowa hostingodawcy została naruszona. W uzasadnieniu do wyroku wskazał na szereg okoliczności, które wpłynęły na odmienną ocenę niż w sprawie Delfi:

1. Komentarze, które ukazały się na portalach MET i Index.hu nie miały charakteru mowy nienawiści czy nawoływania do przemocy, lecz były opiniami na temat podmiotu działającego komercyjnie;
2. Portal MTE działał w internecie społecznie, w przeciwieństwie do Delfi nie zarabiał na generowaniu ruchu na stronie;
3. Portale nie przyczyniły się do generowania komentarzy, na których zarabiały. Artykuły, pod którym pojawiły się komentarze były stonowane i odnosiły się do faktów;
4. w przeciwieństwie do estońskiej sprawy, komentarze dotyczyły spółki, a nie jednostki. Szkoda nimi wyrządzona miała więc zakres komercyjny, a nie moralny.
Strasburski Trybunał podkreślił ponadto, że oba portale posiadały określoną politykę odpowiedzialności za komentarze. W regulaminach znajdował się „disclaimer”, który wyłączał odpowiedzialność pośrednika za wpisy osób trzecich. Ponadto, komentatorzy mogli dokonywać wpisów po uprzedniej rejestracji. Hostingodawcy respektowali procedurę notice and takedown.

Co ciekawe Trybunał z jednej strony wskazał, że procedura notice and takedown jest wystarczającym mechanizmem walki z wpisami, które naruszają dobra osobiste oraz, że nie jest ona wystarczająca w stosunku do mowy nienawiści. Z drugiej jednak podkreślił, że język w internecie jest odmienny od tego w prasie drukowanej lub mediach audiowizualnych. Internauci powinni więc tolerować ostrzejsze i mniej eleganckie komentarze.

ETPC wskazał, że portale, pomimo braku notyfikacji ze strony urażonej spółki, usunęły komentarze natychmiast po tym jak został wniesiony wobec nich pozew o ochronę dóbr osobistych, czyli w momencie w którym dowiedziały się o bezprawności komentarzy. W ocenie Trybunału nie było jednak potrzeby moderacji komentarzy, a w konsekwencji ich usuwania.

W podsumowaniu podkreślono również, że powództwa o ochronę dóbr osobistych, pomimo, iż nie doprowadziły do zasądzenia odszkodowania, może powodować efekt mrożący wobec administratorów.

Trybunał nie przyznał skarżącym zadośćuczynienia, uznał bowiem, że samo stwierdzenie naruszenia Konwencji jest wystarczającą rekompensatą za naruszenie art. 10 Kownencji.
Sędzia z Litwy, Egidijus Kuris, złożył do wyroku concuring opnion, w której podkreślił, że różnica między sprawą Delfi a MET leży w szczególności w charakterze wpisów. Wpisy w omawianej sprawie, w przeciwieństwie do sprawy Delfi, nie miały charakteru mowy nienawiści i nawoływania do przemocy. Sędzia podkreślił, że mowę nienawiści należy rozumieć w świetle definicji wypracowanej we wcześniejszym orzecznictwie. Analiza natury wpisów od kątem mowy nienawiści powinna być jednym z głównych kryteriów jakimi kierować powinni się usługodawcy i sądom krajowym.

Węgierski wyrok niewątpliwie komplikuje jeszcze pozycje pośrednika (szczególnie tego zarabiającego w internecie) i utrudnia prace sędziom krajowym. Będzie on musiał usuwać komentarze zawierające mowę nienawiści lub groźby. W tym zakresie będzie musiał stosować moderacje lub mechanizm eliminacji nienawistnych komentarzy. Jednakże w stosunku do komentarzy potencjalnie naruszających dobra osobiste wystarczające będzie ich usuwanie w razie otrzymania wiarygodnej wiadomości na gruncie procedury notyfikacji.
Logika ETPC, płynąca z orzeczenia w sprawie Delfi i MET jest jasna, skoro dostawcy zarabiają na generowanej przez użytkowników treści, to muszą za nią odpowiadać. Wobec tych którzy operują w internecie ze względów społecznych stosowany jest inny poziom odpowiedzialności. Orzeczenia ta ustanawiają nowy standard, przerzucając odpowiedzialność i dbałość o treści na dostawców. Można tego od nich wymagać w szczególności w przypadku mowy nienawiści, która w świetle orzecznictwa ETPC uzasadnia ingerencję w wolność słowa.

Dominika Bychawska-Siniarska

Dodaj komentarz

autor:



Dodano: 2016-02-22 17:46:36