Po przeczytaniu Pani historii, która wydarzyła się podczas porodu Pani synka postanowiłem opisać nasz przypadek, który wydarzyła się w kwietniu 2009 roku czyli około 10 lat od Panie porodu i pomimo upływu tylu lat i pomimo tylu apeli, pism które Pani pisała do najróżniejszych instytucji państwa polskiego nic się nie zmieniło na traktach porodowych a w naszym przypadku wydaje mi się, że jest jeszcze gorzej bo nie ratuje się przedwcześnie żywo urodzonych dzieci ani na trakcie porodowym ani nawet na oddziałach neonatologicznych a wszelkie decyzje podejmuje się już na sali porodowej stwierdzając w ciągu pierwszych kilku minut życia noworodka o ty czy dziecku da się szanse życia czy też nie. Zdarzenie miało miejsce 06 kwietnia 2009 roku w Płocku w jednym ze szpitali (pod patronatem Św.Trójcy) poród nastąpił przedwcześnie siłami natury, urodziła się nam żywa córeczka w wadze 860g i 36cm, Po odpepnieniu lekarza z oddziału neonatologicznego badający dziecko stwierdził ”dziecko niezdolne do życia” dziecko zostało ochrzczone, pokazane nam rodzicom wyniesione na rekach przykryte serwetą z traktu porodowego przez pielęgniarkę oraz zapytano nas czy będziemy chcieli pochować dziecko.Zaczęła się nasza rozpacz po stracie dziecka. Słowa pocieszenia nas na sali porodowej były jednoznaczne i nie dające nadziei: „natura tak chciała” „może lepiej że tak się stało niż żeby później było cos nie tak z dzieckiem” „jesteście jeszcze młodzi” „macie już jedno dziecko i macie dla kogo żyć” „ mała była za mała” „czas leczy rany” „będzie przysługiwała połowa urlopu macierzyńskiego to żona dojdzie od siebie”.Żonie na sali porodowej zostało podane relanium, zapisana opieka psychologa oraz lek na zatrzymanie laktacji. Jeszcze na sali porodowe zostałem poinformowany który zakład pogrzebowy będzie zawiadomiony aby zabrać ciało. Rano, czyli po 7 godzinach od porodu poinformowano nas że nasze dziecko żyje i jest w inkubatorze-wielkie niedowierzanie przemieszana ze łzami szczęścia-nasza córeczka żyje.Dopiero po 7 godzinach podjęto próbę ratowania życia naszej córeczki a po kolejnych 3 godzinach została przetransportowana na odział intensywnej terapii do innego szpitala o wyższym stopniu referencji.(taki transport powinien nastąpić jak najszybciej po porodzie).Stan dziecka był b.cieżki, dziecko było w hipotermii, miało stwierdzony II stopień wylewów dokomorowych i żadnych optymistycznych rokowań w pierwszych dobach po urodzeniu się dziecka, a brak informacji co się działo z dzieckiem przez te kilka godzin dodatkowo utrudniał diagnozowanie. Kolejne zaskakujące fakty to wiele skreśleń w dokumentacji medycznej(w kontekście życia/śmierci noworodka), braki w dokumentacji medycznej oraz dokument w urzędzie stanu cywilnego wystawiony przez szpital w którym odbył się poród z zaznaczoną rubryką że dziecko zmarło w czasie porodu. Na karcie gorączkowej żony jest zapis że dziecko zmarło i zostało to zaznaczone znakiem krzyżyka na wadze i długości noworodka -co później zostało przez kogoś zakorektorowane i poprawiane. Lekarz z drugiego dyżuru zaczął ratować nasze dziecko, dopiero wtedy został podłączony pierwszy raz pulsoksymetr dziecku, dopiero wtedy pobrano krew do gazometrii, dopiero wtedy nasze dziecko otrzymało wspomaganie oddechowe CEPAP, dopiero wtedy zaczęto monitorować noworodka Jak wynika z zapisów w dokumentacji „zapewnienie prawidłowej termoregulacji i wentylacji w inkubatorze” to kolejne zadanie dopiero po 7 godzinach od urodzenia się dziecka.Niedotlenienie okołoporodowe jest najczęstszą przyczyną zachorowalności i umieralności noworodków, najczęstszym czynnikiem etiologicznym krwawień do ośrodkowego układu nerwowego oraz zmian leukomalacyjnych w mózgu. Zapobieganie niedotlenieniu okołoporodowemu i jego skutkom stanowi jedno z najpoważniejszych wyzwań stojących przed neonatologią XXI wieku.( Publikacja w czasopiśmie Przewodnik Lekarza 1/2009)Co było przyczyną wylewów i hipotermii u naszego dziecka???- brak natychmiastowej reanimacji po porodzie???- brak inkubatora na sali porodowej???- przenoszenie na rekach noworodka w stanie b.cieżkim z sali porodowej na oddział neonatologiczny (który znajduje się piętro wyżej)???- brak podstawowej opieki nad noworodkiem w stanie cieżkim???- czy bierność lekarza i personelu wobec naszego dziecka i czekanie aż umrze???Idę za Pani głośnym pytaniem: ”Gdzie standardy opieki okołoporodowej wcześniaków”??? Natomiast to co się działo z dzieckiem przez te pierwsze 7 godzin po porodzie kiedy my jako rodzice byliśmy przekonani że dziecko nie żyje i czy lekarz personel dopuścił się zaniedbań tym zajmuje się obecnie prokuratura i prowadzi dochodzenie na podstawie:Art. 160 kk § 1. „Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu” Mam tylko nadzieje że postępowanie sądowe, opinie biegłych nie będą tak zawiłe i tak nie jasne ja to ma miejsce w Panie przypadku i zadaje sobie pytani czy mnie jako ojca córki która od pierwszych chwil swojego życia udowodniła że ma wielką wole życia czeka mnie 10 lat walki o sprawiedliwość,10 lat pisania pism, apeli,10 lat …..http://miasta.gazeta.pl/plock/1,35710,6520388,Szpital_pytal_o_pochowek_zyjacego_dziecka.htmlhttp://miasta.gazeta.pl/plock/1,35710,6670426,Sprawa_Nikoli__Szpital_sw__Trojcy_nadal_milczy.htmlhttp://www.tvp.pl/publicystyka/magazyny-reporterskie/kontakt/wideo/17062009-1715Pozdrawiam. I może jestem „naiwnym” obywatelem tego państwa ale póki co wierze w sprawiedliwość-może tylko dlatego że nigdy wcześniej nie miałem takiego doświadczenia a to cos się czyta, ogląda w TV o takich przypadkach to wywołuje współczucie innym chwilowo zastanowienie ale zwykle myśli się że to nas nie spotka a tak naprawdę nigdy nie wiemy kiedy będziemy zmuszeni zaufać ludziom którzy powinni ratować życie zdrowie nasze i naszych dzieci…